odezwał się ten, którego już prawie nie pamiętałam. zamącił w głowie i powiedział,
że zadzwoni wieczorem. czego chcieć może ode mnie człowiek, który zmarnował mi
pół roku mojego życia?
"Główne moje noworoczne zobowiązanie w tym blogu jest takie, żeby wreszcie
był tyleż sensowny, co go konsekwentnie uzupełniam, bo na razie to jakaś marnota,
a ma być coś" znalezione w sieci. spodobało mi się ;-)
siedzę i czekam nie wiem sama na co. nudzi mi się. boli mnie głowa, nos, gardło
już nie. w tym roku nowym trendem jest spędzenie sylwestra w domu. wszystkie
alternatywne i nawiedzone studentki filologii lub kulturoznastwa o tym marzą.
a, i nie możemy zapomnieć o wychudzonych poetach i fotografach. i o licealistkach.
i o studentach teatrologii. nudzi mi się i marudzę.
to jest mniej więcej tak - zanim zbiorę się do pracy muszę się nałazić po
mieszkaniu, to do kuchni, to do pokoju, tu mi się przypomni o praniu, tam o
zakupach. ale gdy już zaczynam pracować, nie mogę się oderać choćby na sekundę,
żeby nie stracić wątku, potoku myślowego czy jak to tam nazwać. wczoraj umierałam
z głodu, mój pęcherz błagał o litość, a Mamcia marudziła, że nie chcę z nią
rozmawiać, gdy do mnie dzwoni.
bardzo istotna dla mnie sprawa - ktoś z mojej najbliższej rodziny potrzebuje
krwi - jeśli masz zamiar w najbliższym czasie oddać krew, daj mi znać wcześniej.
najbrzydszy, do niczego niepotrzebny, zupełnie niespodziewany prezent od mikołaja.
bardzo mi się miło zrobiło, gdy go znalazłam pod szalikiem i rękawiczkami dziś rano.
mam koleżanki, z którymi piję wino.
mam koleżanki, z którymi chodzę do kina.
mam koleżanki, z którymi jeżdżę pociągami.
mam koleżanki, z którymi chodzę po molo w sopocie.
mam koleżanki, z którymi się ukulturalniam.
mam koleżanki, z którymi paplam o facetach.
mam koleżanki, z którymi pałętam się po sklepach.
mam koleżanki, z którymi gadam godzinami przez telefon.
mam koleżanki, z którymi gotuję.
mam koleżanki, z którymi chodzę do wegetariańskich knajp.
mam koleżanki, z którymi dobrze się czuję.
pora na pora. trochę jest w tym z magii, magii kulinarnej. uwielbiam ten typ
czarownictwa kuchennego. uwielbiam też czytać i poznawać nowych ludzi w
autobusie, którzy ratują moją skórę jak własną. nienawidzę pisać i sprawia mi
to ból. oczekiwanie na ból też jest bolesne, ale chyba mniej niż ból nieoczekiwany.
śnieg pada, pada śnieg, lubię śnieg. lubię to wszystko, co towarzyszy zimie, bo
lubię zimę samą w sobie. swetry, kurtki, czapki, rękawiczki, posypane piaskiem
chodniki, te nieposypane także. lubię, gdy jest ciemno gdy wychodzę na uczelnię.
lubię ten zimowy rodzaj światła, naturalnego i sztucznego. i ciastka z gwiazdką,
fantastyczna sprawa.