jest dobrze, jest cholernie dobrze. nie sądziłam, że tak może być.
idealizowałam / idealizuję.
dostałam smsa: nie masz nic wspólnego z tymi gołębiami, prawda?
od 28 stycznia do 5 lutego będę miała psa. tego co wtedy.
jasna dziewczynka to przeszłość.
łapię równowagę balansując na cieńkiej linie. w dłoniach mam długą tyczkę, zupełnie jak prawdziwy linoskoczek.
kocham to miasto, a to miasto kocha mnie. bardziej niż ktokolwiek na świecie.
tylko jedno słowo i rozpadnę się na części kiedyś jedna pani tak śpiewała.
rozpadam się na części. tak drobne, że nie ma nawet czego łapać. przesypuję się przez palce.
nie mam czasu. a nawet jakbym miała to nie mam ochoty.
moja piżama tak ładnie pachnie.
dziś w autobusie dziewczyna powiedziała: znowu zgubiłam rękawiczki.
jestem już tak cholernie dorosła.
rozregulowana. kładę się spać o 20, wstaję o 3, kładę się spać o 7.30, wstaję o 9.15.
nie było tak źle. było nawet... sympatycznie.
odezwał się ten, którego już prawie nie pamiętałam. zamącił w głowie i powiedział,
że zadzwoni wieczorem. czego chcieć może ode mnie człowiek, który zmarnował mi
pół roku mojego życia?
postanowiłam sobie noworocznie. ale nie powiem co, żeby nie zapeszać.