przed chwilą wyjechała a ja poczułam dziką wolność rozsadzającą moje naczynia krwionośne. dosłownie. aż musiałam zmienić opatrunki.
leżąc na sali operacyjnej ze znieczulonymi nogami najbardziej mnie denerwuje odgłos TYCH WSZYSTKICH STRASZNYCH RZECZY, które mi robią.
konfrontacja z przeszłością. djà vu. ale teraz zupełnie inaczej reaguję. jestem mądrzejsza, działam efektywniej.
jest coraz lepiej. podobno wyładniałam i wyglądam 'kwitnąco'. no i włosy mam już bardzo długie, jak na moje możliwości.
zawsze byłam niecierpliwa, ale teraz czekanie wydaje mi się jeszcze trudniejsze, niż kiedykolwiek przedtem.
czynnością, której nienawidzę najbardziej na świecie jest obcinanie paznokci. najchętniej pozbyłabym się ich na stałe.
miliardy ludzi, z którymi rozmawiam. kwiaty, które czasami dostaję. włosy, które są już tak długie, że muszę je przypinać spinkami.
prowadzę wojnę na kilku frontach. marzę o tym, żeby się kłócić, krzyczeć, trzaskać drzwiami, wybiegać bez kurtki na ulicę.
nagle awansowałam na czyjąś przyjaciółkę, najlepszą koleżankę. jestem tym cudownie oszołomiona i zachwycona.
wtulam się w wyjątkowo gryzący sweter. 'gryzący' nie jest fachowym określeniem, ale i tak rozumiecie o co chodzi. bardzo bolą mnie oczy i chcę już być w domu.
jak mnie kiedyś najdzie na macierzyństwo to najpierw spróbuję z kryształkami soli albo rzeżuchą.
jest taka ładna. widać po niej, jak bardzo się zmieniła. wydoroślała, nabrała pewności siebie. potrafi uciszyć w sobie niepokoje.
ma najcieplejsze dłonie na świecie. bardzo szybko mnie nimi rozgrzewa.
ja, ostatnia łamaga pozbawiona poczucia rytmu, zaczęłam chodzić na zajęcia z body latino. jest fajnie :-)