bo winogrona są droższe a kiwi zdrowsze.
trochę za szybko myślę. trochę za mało mówię.
odkrywam w sobie nowe pokłady kobiecości: chcę mieć 300 par butów, 200 torebek, miliard dodatków i szafy, które to wszystko pomieszczą.
nie uciekam, nie uciekam, nie uciekam. boję się, ale pierwszy raz w życiu nie uciekam.
przygotowuję się na jutrzejszą terapię. po kilkutygodniowej przerwie znów będę mogła mówić.
ogarniać siebie, ogarniać otoczenie bliższe i dalsze. ogarniać się jego ramionami. używać bezokoliczników.
z pewnością nie należę to tych eleganckich kobiet, które nawet na zakupach w hipermarkecie wyglądają jak prosto od fryzjera.
czasami drobnostki mnie przerastają.
najpiękniejsze kwiaty, jakie kiedykolwiek w życiu dostałam. zapach, który otula i grzeje tą zimną sukę, która we mnie siedzi.
nie wiem co mam myśleć, więc nie myślę. od jakiegoś czasu coś we mnie rośnie i zaczyna uwierać.
rozmawiamy, gotujemy, sprzątamy. gdyby nie to, że jesteśmy dojrzalsze, byłoby tak samo jak 4 czy 5 lat temu.
docieram bloga, docieram szablon, docieram się. w środę dotrze mnie słońce na plaży nad jeziorem.
dziś nad jeziorem dostałam dwa czerwone m&m'sy. wybrał właśnie czerwone, bo mnie kocha.