udzielam wsparcia - na miejscu i na wynos, zapakowane w kolorowy papier z
kokardką. można zamawiać telefonicznie lub mailowo. specjalne zamówienia
będą realizowane w pierwszej kolejności. z kartą stałego klienta 10% zniżki.
spłata długów może być odroczona w nieskończoność.
uwaga! promocja! do co drugiego zamówienia dokładam tęczową galaretkę gratis!
zaraz przyjdą i zabiorą mi psa. zaraz przyjdą i zabiorą mi psa. małego, śmierdzącego
i sikającego wszędzie psa. małą kulkę radości. ale z taaaakimi zębiskami.
może to niewychowawcze, ale na ostatnim spacerze, gdy mijaliśmy jamnika, powiedziałam
do mojego psa - ty nigdy taki duży nie urośniesz.
zaraz przyjdą i zabiorą mi psa, którego już polubiłam.
od dziś do niedzieli mam psa. malutki szczeniak, śliczny, bardzo pocieszny. sika
wszędzie. wszystko obwąchał i teraz śpi na fotelu zawinięty w ręcznik.
bardzo smutno będzie mi w niedzielę, gdy będę musiała go oddać.
moje miasto przywitało mnie kontrolą biletów w autobusie, zmianą rozkładów jazdy
komunikacji miejskiej, nową panią w moim sklepie i zalegającą od sierpnia
korespondencją, niedomykającym się oknem w moim pokoju. lubię moje miasto
przeczytałam na przejeżdżającym
autobusie lini 31 i pomyślałam, że rzeczywiście - lubię moje miasto.
jak powiedzieć Mamci, że nie może mówić mi o WSZYSTKICH swoich problemach?
nie chcę stawać po żadnej stronie konfliktu Mamcia - Tatko. koniec, dość i nigdy więcej.
oglądałam wczoraj 'przerwaną lekcję muzyki'. na samym końcu bohaterka wspomina
swoje przyjaciółki. niektórych już nigdy po wyjściu ze szpitala nie spotkała.
właśnie to mnie najbardziej poruszyło w tym filmie.
zieloność nabiera zieloności. to wszystko przez ten deszcz. opadłe liście zaczną gnić - wspaniale.
w takich momentach marzę o kaloszach i specjalnym pudełku na kasztany.
listy mają w sobie coś nieprzeciętnego. napisałam dziś list. zaproponowałam też
komuś innemu napisanie listu do mnie. można powiedzieć, że to taka wymiana.
bo nie zawsze ważne jest to, co się w liście pisze, ale to, że się go w ogóle
pisze. albo nawet, że się wysyła pustą kopertę.
są ludzie z którymi nigdy żadne listy nie będą mnie łączyć.
kupować krem do twarzy, powyżej 25 roku życia. chodzić do fryzjera i niestandardowo
obcinać włosy. opalać się. spędzać dużo czasu poza domem. odczuwać wakacje.
oddychać wrześniem. dokarmiać niczyjego kota [ładny, taki trochę czarno szaro srebrny]
. nie jadać śniadań. wieczorami zakrzywiać czasoprzestrzeń.
każdy ma swoje miejsce w świecie i swoją rolę do odegrania. najważniejsze, żeby
je znać. znam swoje miejce i swoją rolę, ale. no właśnie ale. ale. ale. ale.
ależ ależ! no przecież nie umarłam, nie? ktoś mi kiedyś w komentarzu napisał, że
jasna nie umiera nigdy i miał rację. bo w tym blogowaniu jest coś z uzależnienia.
a martynia mi napisała, że to trochę jak remont u sąsiadów, taki generalny i to
porównanie bardzo mi się podoba. może dlatego, że lubię wyburzać ściany.