Najnowsze wpisy, strona 3
to się na pewno skończy źle. jeszcze tylko nie wiem dla kogo.
niemówienie przychodzi mi ostatnio łatwiej niż mówienie. chciałabym móc rozmawiać sama z sobą.
jeszcze nigdy w moim życiu nie byłam tak zmęczona jak dziś.
w życiu każdej kobiety przychodzi taki dzień [w niektórych przypadkach bardzo często] gdy okazuje się, że ma za mało par butów. jutro wybieram się na zakupy.
30 sierpnia o godzinie 16 napisałam: zimy w tym roku nie będzie. bardzo serdecznie za to proroctwo wszystkich przepraszam.
najzabawniejsze jest to, że jak go całuję, to on mi później dziękuje ;-)
dziś wieczorem będę się z kimś całować. choćbyniewiemco!
zastanawiam się, kto zrobi pierwszy krok. obiecałam sobie, że to nie będę ja, ale zbyt często ostatnio zmieniam zdanie.
mistrzyni w rozpłakiwaniu się w miejscach publicznych: pan w obi pyta w czym mogę pomóc? a ja w płacz.
gdy już w końcu zasypiam, to z uśmiechem na ustach :-)
chyba za bardzo kombinuję. wystarczyłoby powiedzieć: chodźmy na piwo.
postanowiłam, że nie będę mu niczego ułatwiać. skoro pozwala mi podejmować decyzje, to niech będzie na nie przygotowany.
najważniejsze, że już jestem i nie płaczę.
kupiłam zalotkę do rzęs. nie mam ochoty na żadne słowa. czekam. wrócę i być może będę w stanie używać słów jak kiedyś.
powiedział: smutniejesz, gdy mówisz o domu i oczywiście miał rację, chociaż ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. dziś wieczorem będę w domu.
uwielbiam ogrzewać pałeczki miętowe nad płomieniem świecy aż czekolada się rozpuści, zlizywać ją a później gryźć samo nadzienie.
już po północy a ja w dużym pokoju kręcę hula hop. strasznie to fajne.
jeśli chodzi o zakupy to największą przyjemność sprawia mi kupowanie kosmetyków, ale za to szczerze nienawidzę kupowania bielizny, choćby najseksowniejszej.
słowa, słowa, słowa - nic nie warte, gdy to ja znów mam podjąć decyzję.
na cośtam się umawiamy, cośtam robimy, o czymśtam rozmawiamy. i jest super.
(...) już mi się odechciało z nim seksu, bo ta cała przyjaźń i bliskość między nami wyskoczyła i ustawiła relacje jak na jakiejść pogadance u psychologa.
witkowski, lubiewo
nie pozwolić, aby jedna rozmowa telefoniczna przekreśliła cały ten dzisiejszy, bardzo miły dzień.
lubię patrzeć na tych wszystkich mężczyzn w ich służbowych samochodach. wyglądają tak spokojnie, gdy czekają na zmianę świateł.
strasznie przemokłam i strasznie zmarzłam. palcami łapałam płatki śniegu. a teraz upijam się mineralną.
obserwuję. analizuję, czy warto. ale dziś jestem już bardzo zmęczona.
nowe czasy nastały, czasy zimnej, przegotowanej wody pitej z porcelanowego kubka. a on twierdzi, że mnie kocha.
bo ty uważasz, że ja nigdy nie potrzebuję twojej pomocy. no to już nie potrzebuję.
tonę w jego słowach. pozwalam mu zakochać się w jego wyobrażeniu o mnie.
cała zabawa polega na atakowaniu i nie bronieniu się. sztukę tej gry opanowaliśmy do perfekcji.
mania całowania wciąż trwa. marzę o tym, żeby przekuć sobie uszy i nosić kolczyki z kokardkami. bez kokardek też.
w grudniu w raciborzu kwitną stokrotki.
zaglądam w twoje szklane oko i wróżę - wróżę przyszłość, przeszłość i teraźniejszość. później śpiewam, tańczę, skaczę. krzyczę pełną piersią.
tancerki degasa, piękne, najpiękniejsze.
taka mgła, że z mojego trzeciego piętra nie widać ziemi. stąpam wśród chmur. (?)
wkurwia mnie miliard rzeczy. oszaleję. nie wiem - krzyczeć? płakać? wyć? bić? siedzieć cicho?
dylematy smarkatej agaty.
i słyszę coraz więcej słów mówi świetlicki w trójce. a ja umawiam się na randki w ciemno.
strasznie chciałabym się z kimś całować. obojętne z kim. z kimś fajnym. bo fajni ludzie są... fajni.
przyzwyczajam się. przyzwyczajam się? przyzwyczajam się!!
zaciągam się powietrzem i nie krztuszę się. wyłuskuję w tłumie czekoladowe oczy i zlizuję je z jego twarzy odgarniając włosy.
czarny śnieg mam w płucach i błękitny w głowie.
od tygodnia nic nie robię tylko siedzę i myślę, ewentualnie leżę i myślę. wniosków od cholery, a muzyka i powietrze mnie duszą.
jeszcze jedna taka noc jak dziś, a nakopię ci do dupy, przysięgam!
siedzę i nic nie robię. a przecież mogłabym. ale mi się nie chce.
w dzieciństwie każda panna kochała się w włóczykiju.
nie dbam o siebie, znów jestem chora. najwyższy czas zmienić pewne przyzwyczajenia.
dopiero jako dorośli uczą się umiejętności nawiązywania więzi społecznych. napisała pani krystyna lubelska w polityce o takich jak ja.
patrzę z zazdrością na usta mężczyzn, wypuszczających ze swoich płuc dym miliadrów papierosów. chcę zlizać smak nikotyny z ich warg.