Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27
|
28
|
29
|
30
|
31
|
01
|
02
|
03
|
04
|
05
|
06
|
07
|
08
|
09
|
10
|
11
|
12
|
13
|
14
|
15
|
16
|
17
|
18
|
19
|
20
|
21
|
22
|
23
|
24
|
25
|
26
|
27
|
28
|
29
|
30
|
Najnowsze wpisy, strona 6
jednocześnie [...] zapomnieć i mówić o tym.
tusz do rzęs okazał się rzeczywiście wodoodporny ale za to cienie do powiek poszły w cholerę. dwa razy płakałam.
z góry przepraszam. za godzinę to wiesz. potrzebuję teraz, ale przecież jest tyle ważniejszych spraw ode mnie.
wiosenne porządki [także w głowie], pełna lodówka, pierwsze telefony w sprawie
mojego fantastycznego cv.
w okresie komunijnym każda młoda dama marzy o 'stukających' butach. wtedy takich nie miałam, teraz mam.
jak ktoś pomaga, to można wyjść z najgorszego dołka.
umyłam okna i popsułam pralkę. jeszcze większe uczulenie. brak sił do prowadzenia poważnych rozmów.
obcy mężczyzna przed którym po 10 min rozmowy rozbieram się i rozkładam szeroko uda. mój nowy ginekolog.
pierdolić taką wiosnę. jeszcze się na dobre nie zaczęła a już uczulenie.
w moim życiu osiągam różne etapy. dziś osiągnęłam etap: chcę_mieć_kulkę. a najlepiej kilka. dużo. mnóstwo.
dziś po raz kolejny nie udał mi się obiad.
nastąpiło przewartościowanie niektórych znajomości.
dużo piszę, dużo mówię, dużo robię. dużo myślę, dużo czuję.
iść na spacer, w kieszeni ściskać klucze, zbierać truskawki, używać bezokoliczników.
trzeba przeczekać. wszystko przebiega według schematu. przełam schemat. niech coś wybuchnie.
jeśli czujesz potrzebę (...) ale to wiesz. tak, wiem. wiem i rozumiem. ale wciąż jakby za mało.
zrobił jej niespodziankę i przyjechał do niej.
nie odczuwam potrzeby posiadania wielu książek. ale tego Tiendriakowa to CHCĘ mieć.
wypełniam siebie sobą aż po brzegi.
minął rok... cieplej bylo w tamtym roku o tej porze.
udoskonalam się. upiekłam ciasto marchewkowe.
coraz częściej uśmiecham się w autobusie.
szkoda, że trzy lata temu nasze drogi rozeszły się. wolałabym spotkać Cię teraz, nie wtedy.
sypiam dwa razy na dobę - wczoraj od 19 do 20 i od 1 do 5. o 11 zjadłam zupę brokułową na śniadanie.
obudziłam się o 6.40 i czekam.
dwa filmy, dwa pączki, dwie herbaty, dwie łyżeczki. dwie kobiety.
TU sobie proszę kliknąć, aby przeczytać więcej.
wbijam sobie szpilkę tuż pod paznokciem kciuka lewej dłoni.
przeczuwałam że tak się to skończy. kryzys.
w myślach zbieram zużyte chusteczki.
nie chce mi się pisać. dobór słów przysparza wiele kłopotów.
moja koleżanka ma dziś urodziny, ale to ja dostałam najwspanialszy prezent.
i mimo że znasz mnie już tak bardzo dobrze, nie wiesz jeszcze tak wielu rzeczy.
od pon do pt od 10 do 14.
dobrze i strach jednocześnie. w tym wszystkim jestem tak bardzo sobą.
są rzeczy we mnie o których nie umiem, nie chcę i nie mogę pisać. ale są.
zapalenie płuc.
pierdole, znowu jestem chora. sesja poszła się tymczasowo kochać.
jest dobrze, jest cholernie dobrze. nie sądziłam, że tak może być.
idealizowałam / idealizuję.
dostałam smsa: nie masz nic wspólnego z tymi gołębiami, prawda?
od 28 stycznia do 5 lutego będę miała psa. tego co wtedy.
jasna dziewczynka to przeszłość.
łapię równowagę balansując na cieńkiej linie. w dłoniach mam długą tyczkę, zupełnie jak prawdziwy linoskoczek.
kocham to miasto, a to miasto kocha mnie. bardziej niż ktokolwiek na świecie.