Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31
|
01
|
02
|
03
|
04
|
05
|
06
|
07
|
08
|
09
|
10
|
11
|
12
|
13
|
14
|
15
|
16
|
17
|
18
|
19
|
20
|
21
|
22
|
23
|
24
|
25
|
26
|
27
|
28
|
29
|
30
|
31
|
01
|
02
|
03
|
popłakałam się nad ogórkową.
zimy w tym roku nie będzie. bardzo mi przykro z tego powodu.
w górach nikt nikomu nie pomoże. przypomniało mi się akurat w drodze na tatrzański szczyt.
zajmuję wygodną pozycję i szykuję się do wojny, której nie wygram.
uśmiechamy się, patrzymy w lustra złotymi oczami i tęsknimy za tymi, którzy nas zdradzili.
właśnie sobie uświadomiłam, że od dwóch tygodni nie było dnia, w którym bym nie płakała.
potrzebuję pomocy, ale wiem, że gdy pomoc się pojawi, odrzucę ją.
wydawało mi się, że etap ufania jej słowom mam już za sobą. okazało się, że znów mnie wykiwała.
sprawdziłam w kalendarzu i stało się jasne - nie wytrzymałam magicznego okresu 6 miesiecy. zabrakło mi 8 dni.
lipiec nie jest zły, lipiec jest cholernie trudny. dla mnie lipiec skończy się dopiero w niedzielę.