Kalendarz
pn
wt
sr
cz
pt
so
nd
30
31
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
01
02
Najnowsze wpisy, strona 2
nie wiem co mam myśleć, więc nie myślę. od jakiegoś czasu coś we mnie rośnie i zaczyna uwierać.
rozmawiamy, gotujemy, sprzątamy. gdyby nie to, że jesteśmy dojrzalsze, byłoby tak samo jak 4 czy 5 lat temu.
docieram bloga, docieram szablon, docieram się. w środę dotrze mnie słońce na plaży nad jeziorem.
dziś nad jeziorem dostałam dwa czerwone m&m'sy. wybrał właśnie czerwone, bo mnie kocha.
podobno jutro będzie padać. tęsknię za ogromną czereśnią w jego ogrodzie, która już wiele razy chroniła nas przed deszczem.
wydałam mnóstwo pieniędzy na mnóstwo bardzo potrzebnych rzeczy: szalik, koszulę nocną, kosmetyki, torebkę, ciastko z kremem...
jem przeterminowany biały ser i zastanawiam się czy kupić japonki czy tradycyjne klapki.
złe kobiety za ścianą zbyt głośno rozmawiają a ja płaczę za mężczyzną, który chce się ze mną ożenić, ale wyjechał na pierdolone dwa tygodnie na urlop.
blog przestał mi już być potrzebny.
dziś jest pierwszy wieczór od miesiąca, w który nie muszę się uczyć. nie muszę, chociaż powinnam. ale kij z tym, dziś się wyśpię.
a w ogóle to jestem zmęczona. bo pracuję. pisałam już, że pracuję? otóż pracuję. w potem wracam do domu i jestem zmęczona.
strasznie to banalne. aż nie chce mi się pisać. no i zwyczajnie nie mam czasu.
wszyscy będą mieli fajny długi weekend tylko nie ja!! wolne dni bardziej mnie stresują niż cieszą!!
rozmowy, rozmowy, rozmowy - niektóre kończą się płaczem.
pytam, czy jest krzysiek. nie ma. no dobrze, niech mnie obetnie asia. asia okazuje się gorszą fryzjerką niż myślałam. w domu sama poprawiam nożyczkami do papieru.
dni wypełnione po brzegi - pracą, wydawaniem pieniędzy, zbywaniem ciekawskich, a wieczory - chodzeniem w cudzych swetrach.
dziś najbardziej chciałabym być sama, samiuteńka. samej jest łatwiej.
odkąd jest, czuję się naprawdę dobrze. zaczęłam nawet skakać na skakance.
lubię sposób, w jaki opowiada o jedzeniu. uwielbiam, gdy później przynosi mi coś z tego, o czym opowiadał.
z początku niechętnie, ale pozwala mi sprzątać swoje mieszkanie. uwielbiam to i marzę, aby móc to robić częściej.
nie mogę się zdecydować, jakiej muzyki chcę słuchać.
pracuję, zarabiam, kupuję. niestety najpierw wydaję, później pracuję a dopiero na sam koniec dostanę pieniądze.
ostatnio wieczorami jestem po prostu zmęczona. zdrowo zmęczona. dobrze mi to zmęczenie robi.
jest mi źle i w tej chwili nic nie jest w stanie tego zmienić.
2. kwietnia zaczęłam odliczanie do 29. lipca. już się nie mogę doczekać.
przed chwilą wyjechała a ja poczułam dziką wolność rozsadzającą moje naczynia krwionośne. dosłownie. aż musiałam zmienić opatrunki.
leżąc na sali operacyjnej ze znieczulonymi nogami najbardziej mnie denerwuje odgłos TYCH WSZYSTKICH STRASZNYCH RZECZY, które mi robią.
konfrontacja z przeszłością. djà vu. ale teraz zupełnie inaczej reaguję. jestem mądrzejsza, działam efektywniej.
jest coraz lepiej. podobno wyładniałam i wyglądam 'kwitnąco'. no i włosy mam już bardzo długie, jak na moje możliwości.
zawsze byłam niecierpliwa, ale teraz czekanie wydaje mi się jeszcze trudniejsze, niż kiedykolwiek przedtem.
czynnością, której nienawidzę najbardziej na świecie jest obcinanie paznokci. najchętniej pozbyłabym się ich na stałe.
miliardy ludzi, z którymi rozmawiam. kwiaty, które czasami dostaję. włosy, które są już tak długie, że muszę je przypinać spinkami.
prowadzę wojnę na kilku frontach. marzę o tym, żeby się kłócić, krzyczeć, trzaskać drzwiami, wybiegać bez kurtki na ulicę.
nagle awansowałam na czyjąś przyjaciółkę, najlepszą koleżankę. jestem tym cudownie oszołomiona i zachwycona.
wtulam się w wyjątkowo gryzący sweter. 'gryzący' nie jest fachowym określeniem, ale i tak rozumiecie o co chodzi. bardzo bolą mnie oczy i chcę już być w domu.
jak mnie kiedyś najdzie na macierzyństwo to najpierw spróbuję z kryształkami soli albo rzeżuchą.
jest taka ładna. widać po niej, jak bardzo się zmieniła. wydoroślała, nabrała pewności siebie. potrafi uciszyć w sobie niepokoje.
ma najcieplejsze dłonie na świecie. bardzo szybko mnie nimi rozgrzewa.
ja, ostatnia łamaga pozbawiona poczucia rytmu, zaczęłam chodzić na zajęcia z body latino. jest fajnie :-)
martynia wciągnęła mnie w grę. ale ja tylko część...
1. dziś trzy osoby powiedziały mi: "kocham cię".
2. uważam, że za dużo moich znajomych wie o tym blogu.
3. w zeszły czwartek wypaliłam półtora papierosa. to był mój pierwszy i ostatni raz w życiu.
4. 8 marca mam kolejne spotkanie z psychoterapeutą.
5. mam okropny bałagan w pokoju.
cudowne wieczory w babskim gronie. dziewczyny, którym kiedyś chciałam wydłubać oczy, dziś okazują się najlepszymi przyjaciółkami.
alkohol, papierosy i najcudowniejsza w świecie pustka w głowie ciemną nocą na balkonie. zimno było.
bardzo, ale to bardzo chcę mieć długie włosy, takie, żeby je przynajmniej w kucyka związać, ale jednocześnie marzę, żeby je obciąć.
rzuca palenie bo wie, jak bardzo nie lubię zapachu papierosów.
w jednej linijce nigdy nie zmieści się to, co obecnie zapisuję na papierze. z pewnego kołonotatnika zrobiłam sobie pamiętnik .
niektóre rzeczy po prostu się kończą. szkoda i żal.
potrzeba = poczucie braku połączone z chęcią zaspokojenia. tęsknota = ?
chyba mnie pokopało - robię na drutach szalik na prezent walentynkowy.
z kim wolisz się całować, ze mną czy ze swoim chłopakiem?