"Główne moje noworoczne zobowiązanie w tym blogu jest takie, żeby wreszcie
był tyleż sensowny, co go konsekwentnie uzupełniam, bo na razie to jakaś marnota,
a ma być coś" znalezione w sieci. spodobało mi się ;-)
siedzę i czekam nie wiem sama na co. nudzi mi się. boli mnie głowa, nos, gardło
już nie. w tym roku nowym trendem jest spędzenie sylwestra w domu. wszystkie
alternatywne i nawiedzone studentki filologii lub kulturoznastwa o tym marzą.
a, i nie możemy zapomnieć o wychudzonych poetach i fotografach. i o licealistkach.
i o studentach teatrologii. nudzi mi się i marudzę.
to jest mniej więcej tak - zanim zbiorę się do pracy muszę się nałazić po
mieszkaniu, to do kuchni, to do pokoju, tu mi się przypomni o praniu, tam o
zakupach. ale gdy już zaczynam pracować, nie mogę się oderać choćby na sekundę,
żeby nie stracić wątku, potoku myślowego czy jak to tam nazwać. wczoraj umierałam
z głodu, mój pęcherz błagał o litość, a Mamcia marudziła, że nie chcę z nią
rozmawiać, gdy do mnie dzwoni.
bardzo istotna dla mnie sprawa - ktoś z mojej najbliższej rodziny potrzebuje
krwi - jeśli masz zamiar w najbliższym czasie oddać krew, daj mi znać wcześniej.
najbrzydszy, do niczego niepotrzebny, zupełnie niespodziewany prezent od mikołaja.
bardzo mi się miło zrobiło, gdy go znalazłam pod szalikiem i rękawiczkami dziś rano.
mam koleżanki, z którymi piję wino.
mam koleżanki, z którymi chodzę do kina.
mam koleżanki, z którymi jeżdżę pociągami.
mam koleżanki, z którymi chodzę po molo w sopocie.
mam koleżanki, z którymi się ukulturalniam.
mam koleżanki, z którymi paplam o facetach.
mam koleżanki, z którymi pałętam się po sklepach.
mam koleżanki, z którymi gadam godzinami przez telefon.
mam koleżanki, z którymi gotuję.
mam koleżanki, z którymi chodzę do wegetariańskich knajp.
mam koleżanki, z którymi dobrze się czuję.